"26 stycznia wjechały do Trzcianki czołgi..."
W sierpniu 1944r., wobec zagrożenia ze strony Armii Czerwonej, Wehrmacht rozpoczął rozbudowę umocnień polowych w okolicach mającej stanowić twierdzę Piły. Były one sprzężone z Wałem Pomorskim. Do ich rozbudowy, w okolice Jastrowia skierowane zostały mieszkanki miasta. Dwie linie transzei, wzmocnione niekiedy drewniono-ziemnymi schronami miały stanowić pierwszą przeszkodę zapobiegającą wkroczeniu Rosjan na ziemie „starej” Rzeszy. Owe umocnienia rozbudowane zostały również w okolicach Trzcianki. Od Piły biegły ku południowi i południowemu zachodowi skrajem zachodniej skarpy doliny Noteci aż do Kuźnicy Czarnkowskiej i Czarnkowa Zanoteckiego. Na południe od Noteci przygotowywano kolejną linię umocnień polowych, która stanowiła element systemu obronnego Wielkopolski, którego centrum był Poznań. Prace nad systemem transzei w okolicach naszego miasta w zasadzie ukończono jesienią 1944r. Później zaś przekazano je do dalszej rozbudowy i zabezpieczenia Organizacji Todta oraz oddziałom Volkssturmu z Piły i Trzcianki.
Pozostałości nadnoteckich fortyfikacji, w rejonie Radolina-Radolinka. Z lewej transzeja biegnąca wzdłuż skarpy, z prawej punkt oporu nad skrzyżowaniem dróg lokanych.
Tymczasem Trzcianka, położona w granicach starej Rzeszy i osłonięta fortyfikacjami zdawała się być spokojna. Niepokój budziły jedynie opowieści uciekinierów przed zbliżającym się frontem. W połowie stycznia wyznaczono powiaty notecki i czarnkowski jako miejsca ewakuacji Niemców z powiatu włocławskiego leżącego w kraju Warty. Pierwszy ich transport pojawił się w Trzciance około 19 stycznia. W mieście obsługą ich zajmowało się starostwo powiatowe. Ponadto założono dla nich specjalny obóz, w którym znaleźli tymczasowe zakwaterowanie. Konieczność utrzymania uchodźców pogorszyła zapewne i tak trudną sytuację. Ostatni transport Niemców z Kraju Warty dotarł do miasta 23 I 1945r. Bez problemu kolumnie udało się przejść przez czarnkowski most.
Relacja Landrata powiatu włocławskiego z pobytu w Czarnkowie i Trzciance 22-26 styczeń 1945r.
Publ. Die Räumung des „Reichgaus Wartheland” vom 16. bis 26 Januar 1945 im Spiegel amtlicher Berichte, bearb. J. Rogall, Sigmaringen 1993.
Uw.Tłumaczenie własne. Uwagi w nawiasach kwadratowych pochodza od WMT.
22 I
Pojazdy tych wszystkich, którzy wybrali ewakuację północnymi drogami prowincji, muszą przeprawić się przez Noteć w Czarnkowie lub w Wieleniu. […]Ludzie i konie są całkowicie wyczerpani. Liczne martwe dzieci (głód i mróz).[…]
Dokumenty zarządu powiatowego we Włocławku są już w Czarnkowie, dokąd przywiozły je ciężarówki. Ponieważ jednak również powiat czarnkowski przygotowuje się do ewakuacji i dla kobiet i dzieci są potrzebne wszystkie pojazdy, nakazałem spalić akta. […] Kobiety i dzieci, które dotarły do Czarnkowa koleją […] mają zostać odtransportowane do Trzcianki. […] Ruch na moście w Czarnkowie odbywa się płynnie. […]
23 I
14.00 Punkt meldunkowy [dla ewakuowanych] został umieszczony w trzcianeckim starostwie powiatowym. […] Trzcianecki obóz dla uciekinierów [Flüchtlinglager] jest całkowicie opanowany przez kobiety i dzieci z Włocławka. […]
15. 00 Trzcianecka grupa NSDAP informuje o podjęciu czynności przez włocławskie starostwo w siedzibie starosty powiatowego w Trzciance. […]
19.25 Zarząd powiatu noteckiego (z siedzibą w Pile) został telefonicznie poproszony o pomoc w organizacji transportu. Odpowiedź: brak możliwości. […]
21.00 Walki w okolicach Czarnkowa. Droga Czarnków-Chodzież przerwana przez wroga […]
22.00 Rozpoczęły się walki w bezpośrednim pobliżu Czarnkowa.
24 I
00.00 Rozmowa telefoniczna z polową kwaterą Reichsführera SS. Poinformowano go, że Trzcianka jest pełna uciekinierów […]
1.00 Nadzór dworca kolejowego w Trzciance donosi, że w Pile zostaną podjęte próby złożenia pociągu [ewakuacyjnego].
4.20 Informacja z punktu łączności [Meldekopf] prowincji, że zostaną podstawione dwa pociągi na dworce w Trzciance i Wieleniu.[…]
15.30 Duży pociąg towarowy z uciekinierami, głównie z Włocławka, odjeżdża z Trzcianki. Na dworcu działacz polityczny z Włocławka apeluje, aby zapobiec wsiadaniu do wagonów osób nieuprawnionych, głównie z rejonu Czarnkowa i Trzcianki oraz żołnierzy. Burmistrz Schulz, z Włocławka, nakazuje ogłosić we wszystkich grupach: pociąg nie odjedzie, dopóki Wehrmacht nie skontroluje wszystkich wagonów. To pomaga. Dalsze miejsca dla kobiet i dzieci pozostają wolne.
Popołudnie
[…] W ciągu dnia wielu osobom z kolumny [ewakuowanych z Włocławka], którzy dotarli w rejon Rogoźna, Chodzieży i Czarnkowa a tam ich wozy zostały ostrzelane, a niekiedy rozjechane przez czołgi, udało się pieszo dotrzeć do Noteci, i po zamarzniętej Noteci przemknąć się za linię frontu. […]
25 I
[…]
15.30 Na zapytanie w Zarządzie Kolei [Oberzugleitung]we Frankfurcie nad Odrą odpowiedziano, że zostaną podstawione jeszcze cztery pociągi. Powiadomiono o tym obóz dla uciekinierów w Trzciance.
26 I
14.00 Wieleń został ewakuowany jako rejon działań zbrojnych[…]
15.30 Odprawa ostatniego pociągu, szóstego, z Trzcianki. Tym ostatnim składem odjeżdża także wielu mieszkańców Trzcianki. Wszyscy uciekinierzy z Kraju Warty z trzcianeckiego obozu są już odtransportowani na Zachód. Urzędnik starostwa włocławskiego Sandelman (z Narodowosocjalistycznej Pomocy Społecznej) tworzy w Trzciance odwód [Nachhut]. Działania nieprzyjaciela w pobliżu Trzcianki.
16.00 Odjazd do Człopy
18.00 Człopa […]
22.00[…] w międzyczasie Trzcianka zajęta przez bolszewików.
[…]Miejscowi urzędnicy w Trzciance byli w większości uczynni i pomocni, jednak w niewielka ich część była nieporadna. Na przykład mojej energicznej interwencji wymagało, by dla głodujących w Czarnkowie dzieci z Kraju Warty zorganizować w Trzciance ciepłe mleko.[…]
W tym czasie w mieście widoczny już był niepokój i przygotowania do ewakuacji. W powiecie noteckim zaczęto ją przygotowywać 20 stycznia. Plany zakładały całkowite wysiedlenie ludności cywilnej w okolice Szczecina. Z Trzcianki dotarło tam ostatecznie kilkanaście osób. Przez miejscowość ciągnęły niekończące się kolumny uciekinierów. Dworzec kolejowy był oblegany przez wszystkich usiłujących wydostać się z Trzcianki.
http://www.herder-institut.de/bilder_katalog/bilder_brodt/4c250.jpg
http://www.herder-institut.de/bilder_katalog/bilder_brodt/125994.jpg
http://www.herder-institut.de/bilder_katalog/bilder_brodt/125991.jpg
http://www.herder-institut.de/bilder_katalog/bilder_brodt/4c249.jpg
http://www.herder-institut.de/bilder_katalog/bilder_brodt/130725.jpg
Pojazdy uciekinierów na trzcianeckim rynku. Styczeń 1945. Linki do fotografii ze zbiorów Instytutu Herdera
Sytuacja na froncie zmieniała się błyskawicznie. Wieczorem dwudziestego drugiego stycznia czołówka radzieckiego 12 Korpusu pancernego dotarła pod Szamocin i zepchnęła Niemców w kierunku Chodzieży. Jednocześnie Rosjan zablokowały jednostki niemieckie wycofujące się z rejonu Poznania na północ. Dwa dni trwały walki pod Szamocinem i Chodzieżą. Gen. Teliakow w bój – w kierunku Ujścia – wysłał 48 Brygadę Pancerną, która nocą z 22 na 23 stycznia zniszczyła niemiecką placówkę ochrony mostu pod Białośliwiem. Do Białośliwia wjechało 30 radzieckich czołgów – 5 zniszczono. Następnego dnia brygada zmiotła kolejny punkt niemieckiej obrony pod Śmiłowem i spod Jeziorek rozpoczęła atak na Piłę.
23 stycznia dowodzący obroną Pomorza Heinrich Himmler wyjął podtrzcianeckie umocnienia z kompetencji XXI okręgu wojskowego i przekazał pod dowództwo gen. Wernera Kienietza. Ten nakazał ich obsadzenie uczestnikom okręgowego kursu podoficerskiego (Wehrkreis-Unterführer-Lehrgang II) ze Szczecinka, pod dowództwem pułkownika von Oertzena których wzmocnić miała znajdujące się w drodze kompania alarmowa zapasowego oddziału motorowego ze Szczecina (Alarm Kompanie der Kraftfahr-Ersatz Abteilung 2). Kursanci ze Szczecinka dotarli do Czarnkowa Zanoteckiego wczesnym rankiem 24 stycznia. Nieco później w okolicach Kużnicy pojawili się żołnierze ze szkolnego pułku artyleryjskiego z Bornego Artillerie-Lehr-Regiment 1 Groß-Born. Pododdziały zajęły pozycje na nadnoteckich łąkach, a sztab ulokował się w kuźnickim pałacu.
Tego dnia jednostki Armii Czerwonej zajęły Czarnków. Wycofujący się Niemcy zdążyli wysadzić most na Noteci. Niedługo później zniszczona została przeprawa na rzece w Jędrzejewie.
Radziecki czołg Sherman rozbity na rynku w Czarnkowie. Fot. ze zbiorów Muzeum Ziemi Czarnkowskiej
Informacje o wkroczeniu Rosjan do Czarnkowa musiały szybko dotrzeć do Trzcianki. Jeszcze 25 I przebywał w Trzciance gauleiter NSDAP i wygłosił w Ratuszu uspakajające przemówienie do mieszkańców.
A w Czarnkowie radziecka piechota pod osłoną armat czołgowych po lodzie przekroczyła Noteć zdobywając niewielki przyczółek na północnym jej brzegu. Umożliwiło to saperom rozpoczęcie budowy prowizorycznego mostu, mającego umożliwić Czerwonoarmistom wkroczenie na terytorium niemieckiej prowincji Pomorze. Prace te trwały do rana 26 stycznia. Mniej więcej wtedy dotarła nad Noteć kompania alarmowa ze Szczecina, która obsadziła odcinek między Czarnkowem Zanoteckim a Wieleniem Północnym oraz kompania podoficerskiej szkoły grenadierów pancernych z Choszczna, która zajęła stanowiska w rejonie Bukowca.
Ostatni numer gazety powiatowej z 26 I 1945r. Fot. ze zbiorów Kreisarchiv Nordfriesland w Husum
W Trzciance, mimo narastającego niepokoju, cały czas pracowała administracja, kierująca ewakuacją Niemców z Kraju Warty oraz starająca się prowadzić ewakuację mieszkańców. Na 26 stycznia datowany jest ostatni numer gazety powiatowej – Kreisblatt fur den Netzekreis. Do miasta kierowano też niemieckie oddziały, które stąd miały ruszyć do Piły.
Niemieccy żołnierze z pancerfaustami, luty 1945 r. Zdjęcie ze zbiorów Bundesarchiv (źródło:http://www.histomil.com/viewtopic.php?f=95&t=3918&start=1070).
W południe 26 stycznia 1945, około 40 czołgów T-34 ruszyło z przyczółka Czarnków na północ, w stronę Kuźnicy Czarnkowskiej. Sądząc po spisach poległych należały one do 47 i 65 gwardyjskiej brygady pancernej, a także 35 brygady zmechanizowanej 1 korpusu zmechanizowanego. Miejscem, z którego rozpoczeły atak były okolice dawnego urzędu celnego, przy moście na Noteci. Wkrótce dotarły do umocnionych stanowisk niemieckich znajdujących się w lasku na skraju doliny Noteci, bronionych przez kursantów ze Szczecinka. Po krótkiej walce zostały one przerwane. Oddział czołgów parł początkowo na północ, w kierunku Trzcianki. Został jednak zatrzymany w Kuźnicy Czarnkowskiej, gdzie u skrzyżowania drogi na Czarnków z wjazdem do kuźnickiego dworu kapitan Breuning, dowódca jednej z baterii Szkolnego Pułku Artyleryjskiego, zniszczył strzałami z panzerfaustów 3 radzieckie czołgi. Było ok. godz. 14.
Działania wojenne na terenie Netzekreis 26-27 stycznia 1945r.
Tymczasem do Trzcianki krótko przed godziną 14 przywieziono oddziały brunszwickiej Baterii Alarmowej D XI. Pociąg z wojskowymi został wkrótce cofnięty do Siedliska, a w mieście pozostał jedynie wyznaczony przez dowódcę obserwator.
Relacja żołnieża Baterii Alarmowej D XI z pobytu w Trzciance.
Publ. H. Lindenblatt, Pommern 1945 : eines der letzten Kapitel in der Geschichte vom Untergang des Dritten Reiches, Rautenburg 1984.
Uw. Tłumaczenie własne.
Krótko przed godz. 14 nasza Alarmowa Bateria D XI […] znalazła się w Trzciance. Na torach przed nami mrowiło się od kobiet, dzieci i starców, którzy ze swoimi bagażami starali się dostać do towarowych wagonów. Nasz pociąg stał długo na wolnym torze. Obok nas przejechał pociąg z Piły pełen uciekinierów. Później przez stację przejechał kolejny. Ale my staliśmy dalej na sygnale. To znaczyło, że nie zostaniemy skierowani do Piły […] [Później] zostaliśmy cofnięci na poprzednią stację[…].
Wczesnym popołudniem Kuźnica Czarnkowska znalazła się jednak w rękach Rosjan. W tym czasie w pobliskim Bukowcu stacjonowały jeszcze oddział Podoficerskiej Szkoły Grenadierów z Choszczna, mające flankować obronę przeprawy przez Noteć. Jednak, na wiadomość o zajęciu przez Rosjan Kuźnicy, obawiając się okrążenia rozpoczęły wycofywanie się w kierunku Radosiew-Runowo-Siedlisko-Górnica-Dębogóra-Człopa.
Po zajęciu Kuźnicy Rosjanie skierowali główne siły ku zachodowi. Radosiew został zajęty bez walk, a mających go bronić niemieckiego oficera i ośmiu żołnierzy Rosjanie rozstrzelali. Wkrótce czołgi zbliżyły się do Runowa. Tam doszło do potyczki z tylną strażą wycofujących się z Bukowca oddziałów choszczeńskiej szkoły podoficerskiej. W jej trakcie Rosjanie stracili jeden czołg. Jednocześnie cały południowy kraniec wsi stanął w ogniu.
Oddział niemieckich grenadierów w płonącej wsi. Styczeń 1945r. Zdjęcie ze zbiorów Bundesarchiv (źródło: http://www.histomil.com/viewtopic.php?f=95&t=3918&start=1070)
Druga grupa czołgów skierowała się ku północy, drogą na Wałcz. Według relacji świadków, około 15-16 zaczęło się ściemniać. Wtedy drogą od Czarnkowa pod trzcianecki dworzec podjechało 6 radzieckich czołgów. Dla zgromadzonych na stacji uchodźców było to mimo wszystko zaskoczenie. Czołgi rozpoczęły ostrzał miejscowości. Wkrótce w ogniu stanął jeden z domów przy dzisiejszej ul. Sikorskiego, niektóre zabudowania kolejowe a wreszcie sam dworzec. Jeden z czołgów został trafiony przez obrońców, według niektórych relacji członka Hitlerjugend, pociskiem z pancerfausta i stanął w płomieniach. Według H. Lindenblatta w Trzciance miał zostać zniszczony również drugi T-34. Jego wrak miał pozostać w pobliżu tartaku. Pozostałe czołgi wycofały się w rejon leśniczówki Teresin. Miejsce to wyznaczono na punkt koncentracji sił radzieckich przed dalszym atakiem.
Po zwycięskiej potyczce w Runowie oddziały rosyjskie ruszyły w pościg za wycofującymi się siłami szkoły podoficerskiej z Choszczna. Goniąc niemieckie oddziały czołgiści zauważyli wyjeżdżający ze stacji Siedlisko pociąg. Był to ostatni pociąg ewakuacyjny, który ok. 13.30 wyjechał z Piły. Skład został ostrzelany z dział. Celny strzał unieruchomił lokomotywę, a wtedy wagony zostały ostrzelane z broni maszynowej. Niektóre z nich stanęły w płomieniach. Tymczasem rosyjskie czołgi parły dalej na Przyłęki i Górnicę w kierunku Krzyża i Człopy. Do Górnicy wjechały wieczorem 26 stycznia. Ostrzelane zostały wozy uciekinierów blokujące przejazd. Na skutek ostrzału wiele położonych przy drodze domostw stanęło w płomieniach. W Siedlisku tymczasem odpoczywały po walce oddziały szkoły podoficerskiej z Choszczna, niewiedzące o zajęciu przez Rosjan Górnicy. Wysłany w tamtą stronę samochód pancerny, mający rozpoznać możliwość przebicia się w kierunku Człopy-Starego Osieczna został ostrzelany przez radziecki czołg. Być może doszło wówczas do wymiany ognia, skoro niektóre relacje, ale też literatura, wspominają o potyczce, do której miałoby dojść właśnie pod Górnicą. Jeśli poprawnie identyfikujemy wydarzenia, miałyby one miejsce około godziny 22. Jeszcze 26 stycznia radzieckie czołgi zajęły Siedlisko. W walkach we wsi zniszczony został pojazd dowodzony przez ppłk. Jakowa Zadorożnego, dowódcę 35 brygady zmechanizowanej, który po wojnie ustawiono na mogile żołnierzy radzieckich w Czarnkowie.
Czołg Jakowa Zadorożnego na pomniku w Czarnkowie
Na południu Netzekreis już około 16.30 bez większych walk radzieckie czołgi dotarły do Nowych Dworów.
Meldunek Grupy Armii Wisła, z 26 I 1945r. informujący o sytuacji w regionie.
Publ. H. Lindenblatt, Pommern 1945 : eines der letzten Kapitel in der Geschichte vom Untergang des Dritten Reiches, Rautenburg 1984.
Uw. Tłumaczenie własne.
Na prawej granicy stanowisk II Korpusu Armijnego nieprzyjacielska brygada pancerna przeprawiła się przez Noteć w okolicach Czarnkowa i ruszyła grupą 29 czołgów na północ wzdłuż Noteci w kierunku Wielenia, grupą 8-10 czołgów w kierunku północnym na Trzciankę, trzecią grupą o nieokreślonej sile w kierunku północno-zachodnim.
Tymczasem, ze względu na fakt, że Trzcianka znalazła się w zasięgu nieprzyjacielskiego ognia artyleryjskiego, około godz. 24 wydany został rozkaz ewakuacji urzędów. Jednocześnie wydane zostały rozkazy wzmocnienia obrony miasta. Jednocześnie z garnizonu pilskiego wydzielono oddziały mające wzmocnić obronę Trzcianki. Z kierunku Niekurska zmierzał ku miastu oddział żołnierzy ze szkoły podoficerskiej w Kołobrzegu, uzbrojone w pancerfausty, a także armaty przeciwpancerne. Według relacji jednego z żołnierzy marsz oddziału osłaniać miały czołgi. Do miasta został też skierowany Regiment „Harder”, z oddziału Ludwigsluster Reiter, a obrony miasta wyznaczono pułkownika Hardera. Regiment Harder był słabo uzbrojony: brakowało mu artylerii, a nawet środków łączności. Stąd jego przemarsz z Piły do Trzcianki przeciągnął się do ranka 27 stycznia, mimo iż pierwsze jego oddziały dotarły do miasta już około północy. Prawdopodobnie część oddziałów Hardera zajęła pozycje w samym mieście, oraz okolicach drogi na Wołowe Lasy podczas gdy żołnierze z kołobrzeskiej szkoły podoficerskiej rozlokowali się w okolicach Sarcza, być może z rozkazem zamknięcia drogi na Wałcz.
1.
Relacja żołnierza z Regimentu Harder opisująca sytuację w Trzciance w nocy z 26 na 27 I 1945 r.
Publ. H. Lindenblatt, Pommern 1945: eines der letzten Kapitel in der Geschichte vom Untergang des Dritten Reiches, Rautenburg 1984.
Uw. Tłumaczenie własne. Uwagi w nawiasach kwadratowych pochodza od WMT.
Do północy przeszliśmy spory kawałek drogi. Kierujemy się na Trzciankę. [W końcu] dotarliśmy do miasta. Na ulicach mocno tętni życie. Wszystkie możliwe pojazdy, działa [Geschütze] i ciężarówki, wozy – tylko nie czołgi- jeżdżą z jednego krańca miasta na drugi. Jest to widok, jaki mieliśmy poprzedniego dnia w Pile.
2.
.Relacja żołnierza ze szkoły podoficerskiej w Kołobrzegu z zajęcia stanowisk w okolicach Sarcza w nocy z 26 na 17 I 1945 r.
Publ. H. Lindenblatt, Pommern 1945: eines der letzten Kapitel in der Geschichte vom Untergang des Dritten Reiches, Rautenburg 1984.
Uw. Tłumaczenie własne. Uwagi w nawiasach kwadratowych pochodza od WMT.
Pod osłoną czołgów zajęliśmy stanowiska. Leśniczówka Torfbruch [Kochanówka] była opuszczona. Trzcianka miejscami płonęła. Według doniesień, które do nas dotarły, Rosjanie zostali z Trzcianki wyparci.
3.
Fragment relacji Georga Schmidta (zob. niżej) dotyczący żołneży szkoły podoficerskiej z Kołobrzegu w kontekście walk o Niekursko 28/29 I 1945 r.
Publ. Geflohen - Geblieben - Vertrieben: Pommern 1945, hrsg. von W. Dallmann, F.-W. Kremer, Leverkusen 1994.
Uw. Tłumaczenie własne. Uwagi w nawiasach kwadratowych pochodza od WMT.
Niszczyciele czołgów [Panzerjäger], którzy należeli do uczniów szkoły podoficerskiej i byli jeszcze na pół dziećmi, zniszczyli strzałami z działa przeciwpancernego 7,5 cm dwa sowieckie czołgi.
Jednocześnie przebywający na urlopie u rodziny w Trzciance kapitan Wehrmachtu zaczął organizację doraźnego oddziału złożonego z rekonwalescentów, żołnierzy, którzy przypadkowo znaleźli się w mieście oraz członków Hitlerjugend.
W nocy z 26 na 27 stycznia doszło do kłótni pomiędzy komendantem Harderem a burmistrzem Trzcianki Erichem Froese. Ten drugi chcąc zapobiec zniszczeniu miasta i bezsensownym ofiarom zamierzał poddać miasto. Harder jednak utrzymywał, że decyzja o obronie bądź kapitulacji należy wyłącznie do jego kompetencji.
Znaki taktyczne pododdziałów 2 Armii Pancernej Gwardii (źródło: http://imf.forum24.ru/)i symbole widoczne na czołgu ustawionym w Trzciance
Nocą pod Teresinem koncentrowały się oddziały radzieckie. Poszczególne jednostki, biorące udział w walkach o miasto można wskazać dzięki opracowaniom rosyjskich historyków i spisom poległych. Według oficjalnych opracowań radzieckich uczestniczyć w nich miały 47 gwardyjska brygada pancerna, 33 gwardyjska brygada strzelców zmotoryzowanych, oraz 386 gwardyjski pułk artylerii zmotoryzowanej. Z tego pisy poległych potwierdzają udział w walkach czołgów 47 brygady pancernej oraz żołnierzy 33 brygady strzelców zmotoryzowanych. Nie wykluczone, że oddziały 386 pułku artylerii samobieżnej pozostawiono na tyłach, skoro około 27 stycznia 1945r. nie zanotował on żadnych strat. Oprócz tych jednostek pod Trzcianką znajdowały się pododdziały innych jednostek wchodzących w skład 9 korpusu pancernego 2 Armii Pancernej Gwardii.
Żołnierze Volkssturmu, styczeń 1945r. Zdjęcie ze zbiorów Bundesarchiv (źródło:
http://www.histomil.com/viewtopic.php?f=95&t=3918&start=1070)
Wczesnym rankiem 27 stycznia wojska radzieckie wkroczyły do Wielenia Północnego. W tym samym czasie udało się jeszcze dotrzeć do Trzcianki uciekinierom z Teresina i Radolina. Tymczasem według wspomnień uciekinierów z Jaraczewa [w pobliżu Szydłowa] mieli oni słyszeć ok. 9.00 z rana dochodzącą od strony Trzcianki kanonadę.
Załoga T-34 w zimowym umundurowaniu (źródło:http://imf.forum24.ru/)
Zapewne wówczas pod miasto podeszły ponownie czołgi z 47 gwardyjskiej brygady pancernej, osłaniane przez 1 i 2 batalion 33 gwardyjskiej brygady strzelców zmotoryzowanych. Niewykluczone, że w walkach uczestniczyły również pododdziały 50 gwardyjskiej brygady pancernej (1 batalion i zmotoryzowany batalion fizylierów) oraz żołnierze z 17 samodzielnego batalionu motorowego. Niemieckie władze próbowały poddać miasto. Ku wjeżdżającym do Trzcianki oddziałom rosyjskim wyszedł socjaldemokrata Paul Plumbaum z białą flagą, który od burmistrza Froesego otrzymał pełnomocnictwo do prowadzenia negocjacji. Według przytaczanej przez G. Pieskego relacji Plumbaum został na miejscu zastrzelony. Później zaczęła się walka, której przebieg jest niejasny, a relacje sprzeczne. P. Mueller, [P. Mallach – nauczyciel w jednej z trzcianeckich szkół] w opublikowanych on-line wspomnieniach pisze, że po niemieckiej stronie uczestniczyło w niej 50 rekonwalescentów z miejscowych szpitali. Według innych relacji Rosjanie mieli próbować oskrzydlić miasto od wschodu, wysyłając część oddziałów w kierunku Białej, gdzie wkroczyły one około południa. Walki koncentrowały się w centrum miasta i według Lindenblatta po dotarciu Rosjan do rynku niemiecka obrona miała pójść w rozsypkę. Niewykluczone, że już na początku rosyjskiego ataku niektórzy żołnierze regimentu Harder po prostu uciekli. Nie wiemy nic o postawie żołnierzy kołobrzeskiej szkoły podoficerskiej. Nie można więc wykluczyć, że i oni na wieść o upadku obrony miasta, zagrożeni oskrzydleniem wycofali się. Oczyszczanie miasta z niedobitków trwało zapewne całe popołudnie, a pojedyncze strzały było słychać jeszcze 28 stycznia.
Oddział radzieckich strzelców zmotoryzowanych (źródło: http://imf.forum24.ru/)
1.
Relacja z wydarzeń 26 [27?] stycznia 1945 spisana przez żołnierza piechoty Georga Schmidta.
Publ. Geflohen - Geblieben - Vertrieben: Pommern 1945, hrsg. von W. Dallmann, F.-W. Kremer, Leverkusen 1994.
Uw. Tłumaczenie własne. Uwagi w nawiasach kwadratowych pochodza od WMT.
Około godz. 19 alarm. […] Nasza droga wiodła na Stadberg [Piła Górne]. Na placu Skagerrak [plac Inwalidów] formuje się nasz oddział. Cisza, absolutna cisza, żadnych sygnałów bojowych, nigdzie samochodów, tylko mocno marznący Landser [żołnierz piechoty], uzbrojony w lekką broń, przed którym stawia się zadanie nie do wykonania.
Ze Stadtberg mieliśmy się posuwać w kierunku południowozachodnim, gdzie znajdowali się Rosjanie. […] Żadnych aramat, żadnych środków łaczności, żadnych moździerzy. Do tego ryzyko, że ciemną nocą zostaniemy ostrzelani przez Rosjan u bram miasta.
O poranku 26 stycznia dotarliśmy do Trzcianki. Ruch na ulicach był duży. Wszystkie możliwe pojazdy, samochody, wozy, tylko nie czołgi i działa, przejeżdżały przez miasto. Widok, jaki mieliśmy wczoraj w Pile. Fala uciekinierów nie miała końca.
Jezioro Sarcz jest już za nami. Mamy iść dalej, w kierunku południowym. Łączność z innymi oddziałami, jak to często zdarzało się w mimonych godzinach, została przerwana. W mylącym terenie musimy teraz – brnąc po kolana w śniegu- próbować odzyskać połączenie. Rzeczywiście udało się połączyć nasz regiment z małymi oddziałami. Równie kiepsko uzbrojone jak my, znajdują się teraz na naszych skrzydłach osłaniając flanki. Drżąc z zimna posuwaliśmy się jeszcze jakiś czas do przodu. Po jakiejś pół godzinie marszu na południowy zachód coś nad nami wybuchło. Błyskało przed i za nami, jakby rozpętało się piekło. Odgłosy wystrzałów i wybuchów pocisków z Katiusz [Stalinorgel] mieszały się ze sobą. Prawdopodopodobnie natknęlismy się na czołówkę sowieckich oddziałów, które przeprawiły się przez Noteć między Czarnkowem a Wieleniem. Teraz mają pierwszy kontakt z wrogiem na terytorium Rzeszy.
Zostałem sam. W tych mglistych ciemnościach, mrozie nie pozwalającym na odczuwanie czegokolwiek innego, biegnę potykając się w kierunku Trzcianki. Nagle spostrzegam, że jest już jasny dzień. Ogień z artylerii i broni maszynowej zmusza mie do ukrycia się w rowie przy drodze Trzcianka-Wołowe Lasy.
Wrogi ostrzał minął. Powoli zacząłem ponownie orientować się w terenie. W dużym lesie na południe od Kępy trafiłem na towarzyszy z regimentu.
2.
Relacja z walk w Trzciance i pierwszych miesięcy 1945 r..
Publ. Ocalić od…(Zbiór wywiadów uczniów Gimnazjum nr 2 im. Ziemi Trzcianeckiej w Trzciance z powojennymi mieszkańcami tego regionu), Trzcianka 2005 [maszynopis].
Nadeszły dla nas tragiczne dni stycznia i sam dzień 27 stycznia ]945 roku. Nie pamiętam, czy to był czwartek czy piątek. Siedzieliśmy w domu i jedliśmy obiad. Usłyszeliśmy ryk syren. To byt sygnał, że zbliża się front. Wiedzieliśmy, że należy natychmiast opuścić miasto lub zejść do piwnicy. Już po chwili w pomieszczeniach piwnicznych pojawili się pozostali lokatorzy naszego budynku. Nie zabrakło Polaka o imieniu Józek, nieznanych mi z imienia Rosjanina i Francuza, którzy jako jeńcy wojenni pracowali w warsztacie szewskim. Po kilku godzinach moja mama zdecydowała, abym poszedł do naszego mieszkania i otworzył drzwi. Myślała, że w ten sposób uchroni je przed zniszczeniem podczas przeczesywania budynku przez żołnierzy Armii Czerwonej. Z duszą na ramieniu poszedłem do góry, włączyłem radio i usłyszałem komunikat, że front przemieszcza się w okolice Wrocławia. Uspokoiło to mnie, ale tylko na chwilę. W tym samym momencie usłyszałem ogromny huk. Ostrożnie wyjrzałem przez okno i ujrzałem daleko płynące czarne chmury. Okazało się potem, że od strony Czarnkowa nadjechały trzy czołgi radzieckie i ostrzelały budynek przy przejeździe kolejowym [dziś piekarnia Bochenek]. To był ostatni raz, kiedy byłem w naszym mieszkaniu. Zszedłem do piwnicy. Nie pamiętam dokładnie ile dni siedzieliśmy w piwnicy, może dwa a nawet trzy. Potem wjechały do miasta czołgi. Kilka z nich zostało zniszczonych. Do piwnicy weszli żołnierze radzieccy krzycząc: German! German! Szukali mieszkańców narodowości niemieckiej. Wspomniani wcześniej jeńcy wojenni i Polak Józef stanęli w naszej obronie. To, co wcześniej sprawiało nam wiele problemów, aby żyć w przedwojennej społeczności niemieckiej nasze polsko brzmiące nazwisko teraz okazało się być zbawienne. Ale na krótko.
Wieczorem 27 stycznia oddziały radzieckie podjęły dalszy marsz na północ: ku Róży Wielkiej, Skrzatuszowi, a następnego dnia dotarły do Niekurska. Tu uciekające z Trzcianki oddziały szkoły podoficerskiej z Kołobrzegu oraz Regimentu Harder zdążyły przygotować prowizoryczną rubież obronną. W czasie walk o miejscowość udało im się zniszczyć dwa radzieckie czołgi.
1.
Fragmenty stenogramu z narady w kwaterze Adolfa Hitlera dotyczącej sytuacji na froncie 27 I 1945r.
Publ. http://forum.axishistory.com/viewtopic.php?t=60911 [dostęp: 20 I 2012]
Guderjahn: […]Sytuacja mocno się skomplikowała. Silne jednostki rozpoznawcze II Armii Pancernej sforsowały Noteć i zmierzają w kierunku Trzcianki, Człopy i Wielenia. Dzisiaj została zaatakowana Piła. Przyczółek [na południowym brzegu Noteci] pod Ujściem dziś rano nadal pozostawał w naszych rękach. Jednak wróg ominął go i przeprawił się przez Noteć.
Hitler: Ta rzeka nie jest przeszkodą.
Guderjahn: Jest teraz zamarznięta.
Hitler: Całkowicie zamarznięta...
2.
Rozkaz J. Stalina honorujący żołnierzy Armii Czerwonej biorących udział w Walkach o Trzciankę
Publ. Верховного Главнокомандующего в период Великой Отечественной войны Советского Союза, Moсква 1975, s. 248-350.
Uw. Tłumaczenie własne. Uwagi w nawiasach kwadratowych pochodza od WMT.
Rozkaz Najwyższego Głównodowodzącego
29 stycznia 1945r.
Nr 265
Do:
Dowódcy
1 Frontu Białoruskiego
Marszałka Związku Radzieckiego
Żukowa
Szefa sztabu frontu
Generała pułkownika Malinina
Wojska 1 Frontu Białoruskiego, rozwijając pomyślnie ofensywę, przekroczyły granicę Niemiec na zachód i północny-zachód od Poznania, i wdarły się na terytorium niemieckiego Pomorza, a dzisiaj, 29 stycznia, zdobyły szturmem miasta Trzcianka, Łokacz-Krzyż, Dobiegniew i Drezdenko - ważne węzły komunikacyjne i silne punkty obrony Niemców.
W walkach przy wkraczaniu na niemieckie Pomorze i zdobywaniu miast Trzcianka, Łokacz-Krzyż, Dobiegniew i Drezdenko wyróżnili się żołnierze: [następuje imienna lista wyróżnionych].
Dla upamiętnienia tego wielkiego zwycięstwa, najbardziej zasłużone w walkach o wkroczenie na niemieckie Pomorze [jednostki], odznaczone zostaną przyznaniem nazwy "Pomorska" i orderami.
Dzisiaj, 29 stycznia, o godzinie 24 stolica naszej Ojczyzny Moskwa w imieniu całego kraju uczci dzielne wojska 1. Frontu Białoruskiego, które wkroczyły w granice niemieckiego Pomorza, dwudziestoma artyleryjskimi salwami z dwustu dwudziestu czterech armat.
Za doskonałą postawę bojową składam podziękowanie dowodzonym przez Was wojskom, uczestniczącym w walkach o wkroczenie w granice niemieckiego Pomorza.
Wieczna chwała bohaterom poległym w walce o wolność i niepodległość naszej Ojczyzny!
Śmierć niemieckim najeźdźcom!
Najwyższy Głównodowodzący
Marszałek Związku Radzieckiego
Stalin
Podziękowanie Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej za udział w walkach o wkroczenie w granice Niemiec (źródło: http://ak-group.ru/forum/showthread.php?t=7930&page=28)
Podziękowanie Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej za udział w walkach o miasta Trzcianka, Krzyż, Drezdenko i Dobiegniew (źródło: http://ak-group.ru/forum/showthread.php?t=7930&page=28)
W Trzciance rozpoczął się czas radzieckiej okupacji.
1.
Relacja z pierwszych miesięcy 1945 r. w Trzciance.
Publ. Ocalić od…(Zbiór wywiadów uczniów Gimnazjum nr 2 im. Ziemi Trzcianeckiej w Trzciance z powojennymi mieszkańcami tego regionu), Trzcianka 2005 [maszynopis].
Tak jak wszyscy mieszkańcy Trzcianki musieliśmy stawić się w komendanturze wojennej, której pierwsza siedziba mieściła się na terenie fabryk mebli przy ulicy Żeromskiego a potem przeniesiono ją na dzisiejszy plac Pocztowy. Wszystkie budynki od ul. Chopina do dzisiejszego targowiska zajmowali oficerowie i żołnierze komendantury wojskowej. Zostałem wyznaczony do grupy mającej doprowadzić do porządku pomieszczenia szpitalne. W międzyczasie zostaliśmy wysiedleni z naszego mieszkania przy ul. Kościuszki i zamieszkaliśmy całą naszą 7 osobową rodziną w jednym pokoiku na poddaszu małego domku na rogu ul. Gorzowskiej i Fałata. Codziennie przemierzałem drogę z domu do szpitala Posenerstrasse dzisiaj ul. Dąbrowskiego napotykając po drodze zgliszcza, leżące zabite konie, łuski nabojów, panzerfausty.
Doskonale pamiętam pobyt wojsk radzieckich w Trzciance i komendanta wojennego majora Rubcowa, twórcę mauzoleum na placu Pocztowym. Do dziś przechowała się wypisana przez niego przepustka oraz dyplom potwierdzający mój udział w odgruzowywaniu miasta z ruin. Zapamiętałem również tłumacza mjr Rubcowa - Fjorda, dzięki któremu kilka razy uniknąłem aresztowania i śmierci z rąk NKWD.
2.
Fragmenty listu wysłanego z Trzcianki 5 kwietnia 1946r. opisującego wydarzenia w mieście od stycznia do listopada 1945.
Publ. Die Vertreibung der deutschen Bevölkerung aus den Gebieten östlich der Oder-Neiße, Bd. 2 Hrsg. vom Bundesministerium für Vertriebene, Flüchtlinge und Kriegsgeschädigte, München 1954-1961.
Uw. Tłumaczenie własne. Uwagi w nawiasach kwadratowych pochodza od WMT.
Walki w naszym mieście trwały dwa dni i były znośne w porównaniu z następującymi po nich tygodniami. Od razu wyłączono wodę i światło, które zostały uruchomione ponownie dopiero we wrześniu lub październiku. Ponieważ, ze względu na instalację wodociągów, w Trzciance zachowały się tylko nieliczne pompy, możesz sobie wyobrazić w jak prymitywnych warunkach musieliśmy żyć, licząc każdą kroplą wody.
Problem oświetlenia zaczął znikać dopiero wraz z wydłużaniem się dni. Nie było bowiem ani nafty ani świec. Nie było zapałek. […]
Kłopoty były także z żywnością. Chleb pojawił się po raz pierwszy w marcu, a więc po około sześciu miesiącach [?!]. Żyć udawało się tylko dzięki zapasom z piwnic: mianowicie kartoflom. […]
Dla kilku ulic łącznie urzędnicy powoływali zarządcę kwartału [Strassenführer], który reprezentował zamieszkałych tam Niemców wobec władz okupacyjnych. Owi zarządcy, wywodzący się głównie z dawnej KPD, byli odpowiedzialni za wszystko, co działo się wśród Niemców. Musieli też pilnować w swoich kwartałach obowiązku pracy.
Około ośmiu-dziesięciu dni po zajęciu miasta przez nieprzyjaciela, wszyscy mężczyźni w wieku 16 - 60 lat musieli zgłosić się do władz. Rzekomo zostali włączeni do brygad robotniczych [Arbeitskolonnen]. Mówiło się, że zostali wywiezieni do Czarnkowa, Poznania, Gorzowa itp. W Trzciance nie widzieliśmy więcej żadnego z nich. Chorzy zostali później odesłani do „Rzeszy”.
[W tym czasie] Widziałam często burmistrza Fröse i nadinspektora Kluge pertraktujących z oficerami z komendantury. Obaj zostali jednak wkrótce wywiezieni. Dokąd, tego nikt nie wie. Panią Fröse eksmitowano z jej mieszkania, a panienka Fröse została zastrzelona.
Ze strachu przed bestiami ze Wschodu wielu mieszkańców Trzcianki (około 500) odebrało sobie życie. Zginęły w ten sposób całe rodziny. Jednym z nich było dr Mohr, szef lekarzy trzcianeckiego szpitala, który też zastrzelił kilka pielęgniarek [Krankenschwestern] na ich własną prośbę. […]
Po tym, jak wywieziono z Trzcianki mężczyzn, przyszedł czas na kobiety. Nie wystarczyło, że wszystkie byłyśmy nieludzko męczone przez frontowych żołnierzy, to zaczęła się teraz droga cierpień przez „piwnice”. NKWD patrolowało dzień i noc ulice wywlekając to tu to tam kobiety i dziewczęta. Nie można było być pewnym dnia ani godziny. Najpierw były to członkinie związków kobiecych i BDM [Bund Deutscher Mädel, Związek Niemieckich Dziewcząt, żeńska sekcja Hitlerjugend], później jednak wszystkie, bez różnicy. Po wielu przesłuchaniach w piwnicach były i one wywożone. Po raz pierwszy usłyszeliśmy o tym w kwietniu, kiedy to pojawiła się polska administracja.
Nie rozpoznalibyście Trzcianki. Przez tydzień płonęły „ognie zwycięstwa”, to znaczy dom po domu był podpalany i w ten sposób całe śródmieście stało się gruzowiskiem. Ale budynki publiczne, a także szkoły (z wyjątkiem Hindneburgschule [dziś Szkoła nr 2], gdzie był lazaret) i szpital nie zostały zniszczone. Willa starosty spłonęła. Także dom radcy policyjnego Krause stanął w płomieniach, mimo tego budynki przy Friedrichstrasse [dziś ul. Fryderyka Chopina] zachowały się dość dobrze.
Z tych nielicznych domów, które nie uległy zniszczeniu (około jednej trzeciej), zrabowano i splądrowano wszystko, co tylko w nich się ostało. My, kobiety, na ręcznych wózkach zwoziłyśmy meble i elementy wyposażenia mieszkań do dużego składu [Lager], gdzie były pakowane i wysyłane do Rosji. Również wszystkie maszyny zostały wywiezione. Ponieważ nie było żadnych koni (a także krowy zostały nam odebrane) wiosenne prace polowe były przeprowadzane bardzo prymitywnie. Kobiety musiały przekopać ziemię, a następnie zaprzęgały się do bron, które same ciągnęły przez pole. Podobnie sadzenie ziemniaków i siew, wszystko trzeba było robić własnoręcznie. […]
Rosjanie za swoje główne zadanie uznali upamiętnienie swoich poległych okazałym pomnikiem. Pracowano przy nim całe lato. W efekcie przekopano cały rynek i zamieniono go w piękny park. W jego centrum spoczywają w świątyni z kolumnadą polegli w walkach o Trzciankę. W miejskich ciemnościach pomnik aż do rana jest rzęsiście oświetlony. Prąd pochodzi ze specjalnego agregatu. W początkach listopada pomnik ten został uroczyście przekazany pod opiekę Polaków.
Ponieważ teraz nie ma rynku, pierzeja ulicy ud sklepu Plumbauma do Donnera została wyburzona i zamieniona w pusty plac. W efekcie idąc Bahnhofstrasse [dziś ul. Sikorskiego] już na wysokości Ratusza ma się widok na pomnik z kościołem ewangelickim w tle.
W momencie wkroczenia Rosjan panowała w Trzciance panika. Już ciągnący z Kraju Warty uciekinierzy wprowadzili wiele zamieszania. Brakowało samochodów czy pociągów do wywiezienia ludności. […] A grzmoty artylerii słychać były coraz mocniej.
25 stycznia [!] wjechały do Trzcianki pierwsze czołgi, które jednak zostały tuż przed dworcem ostrzelane. W środek tej bitwy wjechał akurat pociąg, który też został ostrzelany. Dojechał on tylko do Siedliska, bowiem później tory zostały przerwane przez Rosjan. Jego maszynista został śmiertelnie trafiony.
Nocą pociąg został przyholowany do Trzcianki. Wtedy, każdy kto tylko mógł, uciekał na własnych nogach, głównie w kierunku Dębogóry. Tam owe ludzkie masy zostały zatrzymane przez rosyjskie czołgi i musiały wracać do Trzcianki. Dlatego mamy w mieście jeszcze 4-5 tysięcy Niemców.